Moje 100. tysięczne miasto na południu Polski - to z perspektywy globalnej wioski - raczej prowincja. Ale to mój świat, mój własny kawałek ziemi. Całkiem fajnie się tu myśli, czyta, ogląda filmy, słucha muzyki, pichci w kuchni. I fajnie będzie o tym porozmawiać
Wpisy otagowane „ciasto”
Keks bakaliowy, który robi się błyskawicznie, zawsze się udaje i jest pyszny. I nic nie trzeba ważyć.
Przepis mam od lat, od koleżanki Wandzi
4 jajka
4 łyżki stopionego masła
4 łyżki oleju
8 łyżek cukru
8 łyżek mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
sok z połowy cytryny
bakalie (rodzynki, orzechy, skórka pomarańczowa kandyzowana itp)
szczypta soli
Żółtka, 7 łyżek cukru i tłuszcze rozetrzeć mikserem, ucierając dalej dodawać mąkę, proszek do pieczenia, sok z cytryny.
Dodać bakalie wymieszać.
Białka ubić na sztywno ze szczyptą soli, na końcu ubijania dodać łyżke cukru.
Do ciasta dodać pianę, wymieszać.
Przełożyć do keksówki wyłożonej pergaminem.
Piec w temperaturze 180 st. C ok. 50 minut.
Składniki na ciasto:
85 g masła
80 cukru
2 jajka
200 g mąki
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki sody
130 g gęstej śmietany
szczypta soli
masło do posmarowania formy
oraz składniki na nadzienie:
60 g masła
120 g orzechów dość drobno posiekanych (ja wzięłam mix orzechów z Lidla)
1 łyżeczka cynamonu
25 g ciemnego cukru muscovado
170 g chałwy, pokrojonej w kostkę
Nadzienie: W rondelku rozpuszczamy masło.
Dodajemy cynamon i orzechy. Mieszamy i rozdzielamy do dwóch misek.
Do jednej dodajemy cukier muscovado.
Ciasto:
Rozcieramy w mikserze masło z cukrem. Dodajemy jajka i miksujemy dokładnie.
Miksując dodajemy my mąkę, proszek, sodę i sól oraz śmietanę.
Prostokątną foremkę smarujemy odrobiną masła i wykładamy papierem do pieczenia.
Do formy wykładamy połowę ciasta. Jest klejące, więc wygładzamy je zmoczoną w wodzie łyżką.
Rozkładamy na cieście orzechy z masłem, te bez cukru muscovado.
Na orzechy rozsypujemy kostki chałwy.
Przykrywamy drugą częścią ciasta.
Całość posypujemy drugą częścią orzechów tą z masłem i z cukrem.
Wkładamy ciasto do piekarnika nagrzanego do 180 st. C.
Pieczemy ciasto ok. 45 minut, sprawdzamy patyczkiem czy jest gotowe.
Trzeba uważać by zbytnio ciasta nie wysuszyć.
Wyjmujemy z pieca. Studzimy.
Biegnę ze swoimi rogalami!
Robię je tylko raz w roku, na świętego Marcina, w Dzień Niepodległości.
Oto tegoroczne, zapraszam!
Z roku na rok doskonaliłam przepis, zwłaszcza nadzienie, i to już chyba jest ten ostateczny, najbardziej mi smakujący, pewny.
Nadzienie w proporcjach, które podaję poniżej, wystarcza na 2 porcje ciasta. Kiedy zaczynałam przygodę z rogalami, zostawało mi zwykle nadzienie, a rogali było za mało w stosunku do chętnych:) więc teraz robię od razu podwójną ilość ciasta, tyle że nie podwajam proporcji składników na ciasto, tylko przygotowuję 2 jego porcje; tak jest lepiej, bo ciasto francusko-drożdżowe, z tym procesem składania i wałkowania, ma swoje wymogi, i trudno byłoby wałkować naraz tak duży płat ciasta. Lepiej robić każdą porcję osobno.
A że zaopatrzenie mamy w sklepach coraz lepsze, to i ze zdobyciem białego maku nie jest źle. To fakt, że jeszcze nie pojawił się on, ot tak, po prostu na półkach, nawet w dużych sieciówkach, ale w sklepach internetowych już nie ma z nim problemu.
To zapraszam
Ciasto:
1 szklanka ciepłego mleka
4 dag świeżych drożdży
1 jajko
1łyżeczka ekstraktu z wanilii
3 i 1/2 szklanki mąki
3 łyżki cukru
szczypta soli
225g masła
Do miski wsypać łyżkę mąki i łyżeczkę cukru, wkruszyć drożdże, zalać szklanką ciepłego mleka. Zostawić na kilka minut aby drożdże urosły. Dodać jajko i wanilię i lekko wszystko wymieszać.
Mąkę, cukier i sól wymieszać razem w dużej misce, dodać 2 łyżki masła, rozcierając je palcami razem z mąką.
Dodać rozczyn mieszając łyżką, lekko i krótko ciasto wyrobić (najlepiej robotem, końcówką do wyrabiania ciasta). Uformować ciasto w prostokąt, przykryć folią i schłodzić w lodówce około 1 godziny.
Schłodzone ciasto przełożyć na stolnicę i rozwałkować na prostokąt o wymiarach 30x15cm, tak aby krótsze strony stanowiły górę i dół. Zimne masło zetrzeć na grubej tarce, rozkładając je równomiernie na cieście (zostawić ½ cm margines dookoła). Złożyć 1/3 ciasta od góry, następnie złożyć dolną część tak aby przykryła to złożenie (tak jak składamy kartkę papieru). Obrócić ciasto o 90 stopni, po czym rozwałkować je i znów złożyć na trzy. Schłodzić przez 45 minut. Powtórzyć proces wałkowania i składania ciasta 3 razy, chłodząc ciasto miedzy wałkowaniami przez 30 minut. Po zakończeniu procesu wałkowania ciasto dobrze zawinąć i włożyć do lodówki na co najmniej 5 godzin, a najlepiej na całą noc.
Przygotować nadzienie:
30 dag białego maku
10 dag marcepanu (pasty migdałowej)
2 żółtka
1 szklanka cukru pudru
5 dag orzechów włoskich
5 dag migdałów
1 łyżka kandyzowanej skórki pomarańczowej
2-3 łyżki gęstej śmietany
2 łyżki likieru pomarańczowego
Do posmarowania:
1 rozbełtane jajko
Lukier:
Ok. 2 szklanek cukru pudru
1 białko
Kandyzowana skórka pomarańczowa do posypania
Mak sparzyć gorącą wodą (w ilości takiej, by mak przykryty był całkowicie), wymieszać, po 15 minutach odcedzić i dobrze odsączyć. Zmielić trzykrotnie w maszynce mak. Zmielić orzechy i migdały w maszynce do mielenia orzechów. Żółtka utrzeć z cukrem pudrem w mikserze, dodać masę marcepanową, rozetrzeć, dodać zmielony mak, orzechy, migdały, skórkę pomarańczową, likier, wymieszać. Dodać śmietanę - ale tylko tyle by uzyskać dość zwartą ale plastyczną masę. Masa nie może być zbyt płynna, ani za twarda i właśnie świetnie reguluje się jej konsystencję dodając śmietanę stopniowo.
Wywałkować ciasto na prostokąt o wymiarach mniej więcej 65x34cm i przeciąć wzdłuż długiego boku na 2 części. Każdy powstały w ten sposób pasek pokroić na 12 trójkątów.
Rozsmarować nadzienie zostawiając mały margines na wszystkich bokach trójkąta - zwijać w rogaliki zaczynając od najszerszego boku. Ułożyć na wyłożonej pergaminem blasze, przykryć i zostawić do wyrośnięcia aż podwoją objętość, około 1 i 1/2 godziny.
Rozgrzać piekarnik do 180ºC, wyrośnięte rogale posmarować rozbełtanym jajkiem i piec około 20 minut aż się ładnie zezłocą.
Utrzeć lukier z białka i cukru pudru. Wyjąć rogale na drucianą siateczkę i jeszcze ciepłe posmarować lukrem. Posypać skórką pomarańczową.
Moi goście byli nią zachwyceni!
Jest to przepis kuchni regionalnej, z okolic Zakliczyna nad Dunajcem. A Jamna to nazwa wioski i wzgórza (530 m n.p.m.) na pograniczu Pogórza Rożnowskiego i Ciężkowickiego. Jest tam bacówka nosząca nazwę „Chatka Włóczykija” i serwująca lokalne przysmaki, między innymi właśnie szarlotkę gaździny. Przepis na nią był prezentowany w którymś programie telewizyjnym i jest również zamieszczony na kulinarnej stronie p. Ewy Wachowicz.
Robiąc ją, zmniejszyłam proporcje i pominęłam rodzynki (nie przepadam za nimi w szarlotce)
10 kwaśnych jabłek
1 szklanka cukru
2 szklanki mąki
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżka cynamonu
3 jajka
Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić w kostkę i przesypać cukrem i cynamonem. Odstawić na 10 minut do lodówki.
Jajka roztrzepać w misce, dodać mąkę i proszek do pieczenia, wymieszać. Dodać do masy jajecznej jabłka.
Blaszkę wyłożyć pergaminem, przełożyć ciasto, włożyć do nagrzanego do 180 st. C piekarnika. Piec ok. godziny.
Na imprezie rosyjskiej do kawy podałam sękacz. Wprawdzie jest to raczej wypiek charakterystyczny dla kuchni kresowej, i to tej północnej, litewskiej (przepis znalazłam w atlasie kulinarnym Gazety Wyborczej, właśnie w kuchni litewskiej), ale to tereny graniczne z Rosją, wzajemne wpływy kulinarne zawsze były. Spodobał mi się sposób wykonania; wiadomo, że w domu trudno o rożen, ale kolejne nakładanie i wypiekanie warstw ciasta brzmiało interesująco.
Po pierwszej próbie, troszkę zmodyfikowałam przepis, dodając do ciasta drobniutko posiekane bakalie, ciasto zyskało na tym bardzo.
25 dag masła
1 szklanka cukru
¾ szklanki mąki krupczatki
½ szklanki mąki ziemniaczanej
6 jajek
5 dag zmielonych migdałów
1 łyżka rumu
1 łyżeczka esencji waniliowej
Masło do wysmarowania tortownicy
10 dag bakalii drobniutko posiekanych (rodzynki, orzechy, skórka pomarańczowa kandyzowana)
Na lukier: 1 białko, cukier puder
Masło ucieramy z cukrem na puszysto.
Ucierając nadal, dodajemy po 1 jajku, potem rum, esencję waniliową, zmielone migdały oraz oba rodzaje mąki i bakalie.
Z białek ubijamy sztywną pianę i delikatnie mieszamy ją z ciastem.
Piekarnik rozgrzewamy do 200 st. C.
Dno tortownicy wykładamy pergaminem, boki smarujemy masłem.
Na dnie rozsmarowujemy równo 2 łyżki ciasta, wkładamy do pieca na ok. 5 minut.
Gdy ciasto się lekko zrumieni wyjmujemy, po czym na upieczonej warstwie rozsmarowujemy kolejne 2 łyżki ciasta i znów pieczemy 5 minut.
Czynności te powtarzamy, aż wyczerpie się ciasto.
Sękacz studzimy i lukrujemy (ucieramy białko z cukrem pudrem, dosypując go aż lukier będzie odpowiednio gęsty; jakieś 20 dag będzie go potrzebne na pewno).
Kroimy ciasto jak tort.
Smacznego!
Brownie – typowe dla kuchni amerykańskiej ciasto czekoladowe, powinno być ciemnobrązowe (jak sama nazwa wskazuje). Ale tym razem proponuję brownie jasne, robione z dodatkiem białej czekolady (według przepisu p. Nestora Grojewskiego – Polaka-Rzymianina, właściciela rzymskiej restauracji Cru.Dop). Czasami te jasne brownie nazywane bywają blondie:)
Moim gościom ten blondasek smakował bardzo!
300 g białej czekolady
330 g masła
4 jajka
200 g cukru
160 g mąki
100 g orzechów włoskich
1 płaska łyżeczka mielonej ostrej papryki
Połowę czekolady (150 g) rozpuszczamy z masłem, odstawiamy do przestygnięcia.
Orzechy i pozostałą czekoladę (150 g) siekamy na drobne kawałki.
Jajka z cukrem miksujemy aż zbieleją i staną się puszystym koglem-moglem.
Do ubitych jajek dodajemy partiami mąkę, cały czas miksując, ale na wolnych obrotach, dodajemy rozpuszczoną czekoladę z masłem, paprykę, kawałki orzechów i czekolady. Mieszamy.
Masę wlewamy do blachy wyłożonej pergaminem.
Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 170 st. C i pieczemy ok. 25 minut.
Po tym czasie ciasto będzie lekko wilgotne w środku i takie ma być:)
Dużo go było ostatnio w internecie. Takie było ładne, że i ja się skusiłam. Tyle, że użyłam rozdrobnionego szpinaku ze śmietaną, bo taki tylko akurat był w Lidlu. A nie miałam już czasu biegać za szpinakiem gdzie indziej.
Wyszło smacznie i ciekawie.
Ciasto:
3 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru
1,5 szklanki oleju
5 jajek
4 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
400 g mrożonego szpinaku rozdrobnionego ze śmietaną (np. z Lidla lub Almy)
Masa:
500 ml śmietanki 36%
1 torebeczka śmietan-fixu
4 łyżki cukru pudru
1 galaretka cytrynowa
1 galaretka agrestowa
Ciasto:
Szpinak rozmrozić i odsączyć.
Jajka zmiksować dobrze z cukrem, dodawać olej i mąkę wymieszaną z proszkiem cały czas miksując.
Dodać szpinak, wymieszać.
Piekarnik rozgrzać do temp. 170 st. C
Ciasto przełożyć do prostokątnej dużej foremki wyłożonej pergaminem.
Piec ok. 1 godziny.
Wystudzić.
Ściąć wierzch i spód ciasta i drobniutko pokroić ścięte kawałki na kruszonkę.
Masa:
Galaretkę agrestową rozpuścić w szklance wrzącej wody, zostawić do całkowitego stężenia, po czym pokroić ją w kostkę.
Galaretkę cytrynową rozpuścić w 2 szklankach wrzącej wody, zostawić do stanu kiedy zaczyna zastygać.
Śmietanę ubić na sztywno, dodając śmietan-fix, dodać cukier puder, po czym wlać galaretkę cytrynową. Wymieszać, dodać pokrojoną w kostkę galaretkę agrestową, wymieszać.
Na ciasto nałożyć śmietanową masę, na niej rozsypać kruszonkę z ciasta.
Wstawić do lodówki na kilka godzin.
Powinnam była podać ten przepis i zdjęcie choćby w Wielką Sobotę, bo mazurek był już gotowy, ale tyle było zabiegania i krzątaniny, wiecie, jak to jest.
Uwielbiam ten wypiek; nazywa się mazurek różany (jest robiony wg przepisu Hanny Szymanderskiej) i jest zupełnie inny od tych, które ostatnio widuję w necie. W moim przepisie konfiturę z płatków róży dodaje się do ciasta, nie służy ona jako nadzienie. A ciasto jest kruchutkie, nie ma w nim mąki tylko mielone migdały i bułka tarta.
Robię go tak:
3 jajka
1 szklanka cukru
2 łyżki konfitury z płatków róży
10 dag mielonych migdałów
8 dag tartej bułki
na lukier:
2 białka
ok. 1 szklanki cukru pudru (lub trochę więcej) tak aby lukier był dość gęsty
do ozdoby: dowolnie, moja propozycja jest taka:
morele, migdały, płatki migdałowe, skórka pomarańczowa kandyzowana, listeczki bukszpanu
Całe jajka utrzeć z cukrem i konfiturą z róży.
Dodać mielone migdały i tartą bułkę, wymieszać.
Nagrzać piekarnik do 180 st. C.
Wyłożyć blaszkę papierem pergaminowym, rozłożyć równo ciasto, włożyć do nagrzanego piekarnika, piec ok. 20 minut, sprawdzić patyczkiem czy jest upieczone (wbity patyczek powinien być suchy). Trzeba tutaj uważać, żeby nie przesuszyć zbytnio ciasta.
Przestudzić upieczone ciasto. Delikatnie zdjąć pergamin, przełożyć ciasto na deseczkę czy paterę, na której będzie podawane.
Przygotować lukier: rozetrzeć w makutrze białka z cukrem pudrem na gładką, płynną masę. Nałożyć lukier na mazurek.
I teraz trzeba się spieszyć; zanim lukier zacznie zastygać, trzeba ozdobić mazurek bakaliami, więc trzeba je mieć pod ręką, no i raczej trzeba mieć już przemyślaną kompozycję ozdób.
Zostawić do zastygnięcia lukru.
Zwykle u schyłku lata, kiedy na targu dominują wszystkie odcienie fioletu wszechobecnych śliwek, wygrzebuję z kajetu przepis Anusiaczka (http://www.mniammniam.com/Ciasto_ze_sliwkami__najlepsze_na_swiecie_-2093p.html) i piekę ciasto ze śliwkami. Nie szukam, nie eksperymentuję, nie kombinuję, to jest rzeczywiście najlepszy na świecie przepis na placek śliwkowy.
4 jajka
20 dag masła
20 dag cukru
20 dag mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
sok z 1 cytryny
śliwki (zwykle wystarcza mi pół kilograma)
cukier puder do posypania
Ze śliwek trzeba wyjąć pestki.
Masło ucieramy na puszysto w mikserze, po czym cały czas ucierając, dodajemy po 1 żółtku na przemian z cukrem.
Z białek ubijamy sztywną pianę.
Mąkę przesiewamy z proszkiem do pieczenia.
Do utartej masy dodajemy po łyżce piany i mąki z proszkiem, cały czas mieszając
Na końcu mieszamy ciasto z sokiem cytrynowym.
Ciasto przekładamy na wyłożoną pergaminem blachę, na wierzchu układamy połówki śliwek. Ja posypuję je wtedy łyżką cukru.
Wstawiamy do pieca nagrzanego do 200 stopni i pieczemy ok. 40 minut.
Po wystudzeniu posypujemy cukrem pudrem.
Trochę różni się od tradycyjnego tiramisu, które robione jest na bazie tartych żółtek; w tej tutaj, do serka mascarpone dodaje się stopioną czekoladę.
Przepis pochodzi z wykwintnej kuchni watykańskiej, która mieści się w rzymskim Domu Świętej Marty.
Tarta ta jest jednym z najbardziej ulubionych deserów przez papieży i kardynałów; stała się tak popularna, że podawana jest tylko na co dzień, nie wchodzi już w skład menu bankietowego.
300 g ciemnej czekolady, najlepiej gorzkiej
50 g migdałów
50 g orzechów laskowych
50 g orzechów włoskich
400 g serka mascarpone
150 ml gęstej śmietany 30% lub 36%
szklanka mocnej kawy
2-3 łyżki rumu
54 biszkopty o wydłużonym kształcie
kakao do posypania tarty
Migdały blanszujemy, obieramy ze skórki i razem z orzechami dość drobno siekamy.
Czekoladę rozpuszczamy w naczyniu ustawionym na rondelku z gotująca się wodą. Odstawiamy, by nieco ostygła.
Ubijamy śmietanę, mieszamy ją z czekoladą i serem mascarpone i dodajemy orzechy i migdały.
Do kawy wlewamy rum; maczamy biszkopty górną częścią w kawie i nasączone (ale nie miękkie) układamy w blaszce na ciasto. Na biszkopty nakładamy wartswę kremu, na to znów biszkopty. Górna warstwę ma stanowić krem, który posypujemy kakao.
Można ozdobić tartę bezami i owocami.
Jest tak pyszna, że znika natychmiast! :)))
Wielki tort na wielką okazję.
O, matko! ile to kalorii!!!
Ale pyszny jest, to trzeba przyznać.
Ciasto:
30 dag mąki
25 dag masła
szklanka cukru pudru
5 żółtek
1i1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Z podanych składników wyrobić (mikserem najlepiej) ciasto kruche. Podzielić na 2 części.
Piana do ciasta
4 białka
30 dag cukru pudru
20 dag pokrojonych drobno orzechów włoskich
Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier puder i pokrojone drobniutko orzechy.
Dodatek: mały słoiczek powideł śliwkowych
Ciasto rozłożyć do 2 tortownic (23 lub nawet 25 cm średnicy), posmarować powidłami i równomiernie rozłożyć pianę z białek.
Upiec (180 st. C, ok. 30 minut).
Wystudzić
Ciasto kokosowe
6 białek
1 szklanka cukru kryształu
20 dag wiórek kokosowych
1 łyżka mąki ziemniaczanej
pół łyżeczki proszku do pieczenia
Białka ubić na sztywną pianę, dodawać stopniowo cukier, nadal ubijając.
Wmieszać delikatnie wiórki kokosowe, mąkę ziemniaczaną i proszek.
Przełożyć do tortownicy.
Piec ok. 30 minut w temp. 180 st. C.
Wystudzić
Masa kawowo-orzechowa
1i1/2 kostki masła
5 łyżek cukru pudru
3 łyżeczki kawy rozpuszczalnej nesca
5 łyżek zmielonych orzechów
2 łyżki rumu
Kawę rozpuścić w niewielkiej ilości gorącej wody.
Masło utrzeć z cukrem na pulchna masę, dodać przestudzona kawę, orzechy i rum.
Polewa
1i1/2 tabliczki czekolady gorzkiej
100 ml śmietanki 30%
Śmietankę zagotować, dodać pokruszoną czekoladę, wymieszać aż dokładnie się rozpuści czekolada.
Przełożenie tortu:
ciasto kruche - połowa masy - ciasto kokosowe - druga część masy - ciasto kruche (orzechami do środka) - polewa.
Udekorować orzechami i płatkami migdałowymi
Znacie pewnie wszyscy ten przepis:) Krąży w sieci od lat.
Na www.mniammniam.pl pojawił się on już 10 lat temu, w autorskiej książce sd_silver. Od samego początku bardzo mi się spodobał i często do niego wracam.
Wczoraj zajadali się nim moi goście
1/2 l mleka,
2 czubate łyżki maki ziemniaczanej,
2 płaskie łyżki maki pszennej,
1 mały cukier waniliowy,
1 szklanka cukru,
paczka krakersów (najlepiej lekko słonawy Lajkonik),
kostka masła,
25 dag wiórek kokosowych
Obydwie mąki rozmieszać w 1/2 szklanki mleka.
Pozostałe mleko wlać do rondelka, dodać cukry i gotować na małym ogniu. Kiedy się zagotują dodać mleko z mąką, ugotować budyń.
Wystudzić go.
Następnie rozetrzeć dobrze masło i nadal ucierając dodawać po łyżce budyń, na końcu dodać 20 dag wiórek, wymieszać.
Wyłożyć blachę folią aluminiową, ułożyć warstwę krakersów, na to masę, znów krakersy, masę, krakersy i resztę masy.
Posypać resztą wiórek, wklepać je łyżką.
Zostawić na noc w lodówce.
Pokroić na kwadraty.
To mazurek orzechowo-piankowy, robiony na podstawie przepisu z książki Marii Lemnis i Henryka Vitry "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole". Dobrze jest przygotować go wcześniej, dzień-dwa przed podaniem, aby dobrze skruszał.
3 jajka
25 dag cukru pudru i jeszcze 2 łyżki
12 dag masła
12 dag mąki
25 dag zmielonych orzechów włoskich kilka orzechów do dekoracji
2 łyżki rumu
1 wafel (opłatek)
suszone morele i rodzynki do dekoracji
sposób przygotowania
Utrzeć na puch żółtka z 25 dag cukru pudru, dodawać porcjami miękkie masło, następnie mąkę, rum i orzechy.
Przyciąć wafel do wielkości blachy, na której będziemy piec mazurek.
Blachę lekko wysmarować masłem, wyłożyć pergaminem, na pergaminie położyć wafel, rozłożyć na nim ciasto.
Białka ubić na sztywną pianę, dodać 2 łyżki cukru pudru.
Pokryć pianą ciasto.
Piec ok. 30-35 minut w temperaturze 180 st. C.
Po upieczeniu, dopóki piana jest jeszcze ciepła i plastyczna, udekorować mazurek orzechami, morelami i rodzynkami.
Kolejny test babek. Tym razem wzięłam na warsztat "Kucharkę litewską" Wincenty Zawadzkiej. Jest to książka wydawana od XIX wieku i doprawdy trudno zliczyć ile miała wydań. Moja jest z 1985 roku, wydana przez "Pojezierze" w Olsztynie.
Babka cytrynowa zainteresowała mnie, bo taka jest inna, zaraz zobaczycie:)
No, rzecz jasna, ilość jajek jest dość typowa: 24. Więc ja, od razu, wszystkie składniki dziubnęłam przez trzy.
W smaku wyszła bardzo o.k., z wyraźną cytrynową, kwaskową nutą. Wilgotna, a równocześnie leciutka jak puch. Teraz zaczynam rozumieć, co nasze prababki miały na myśli, mówiąc: babka puchowa.
1 cytryna
0,66 szklanki mąki pszennej
0,33 szklanki mąki ziemniaczanej
1,33 szklanki cukru
8 jajek
Cytrynę wyszorować i ugotować do miękkości (ma się dać przebić bez problemu słomką). To będzie trwało jakieś 20-30 minut.
Następnie trzeba ją przekroić, usunąć pestki i przetrzeć przez durszlak - no, ja ją po prostu zmiksowałam.
Utrzeć żółtka z cukrem do białości, dodawać cytrynę nadal ucierając. Dodać wymieszane mąki oraz ubitą na sztywno pianę z białek.
Formę na babkę wysmarować masłem, leciutko oprószyć tartą bułką. Przełożyć masę do formy.
Piec w nagrzanym piekarniku (180 st. C) ok. 30-40 minut, aż włożony patyczek będzie suchy.
Po wyjęciu z formy oprószyć cukrem pudrem.
Nazwa babki brzmiała zachęcająco i intrygująco. Przepis pochodzi z 1883 roku, z "Kuchni wzorowej Doświadczonej Gospodyni", a został opracowany przez p. Barbarę Adamczewską, znaną autorkę książek kulinarnych.
Mimo dostosowania przepisu do dzisiejszych realiów, ilości składników wciąż były dla mnie astronomiczne: 15 jajek....
Podzieliłam ilość składników na pół. Wyszły 2 babki o średnicy 20 cm.
Babka ma bardzo ciekawy smak, nadany przez mielone ziele angielskie i cynamon. Jest właściciwe biszkoptowa, puszysta i lekka jak piórko.
A robi się ją tak:
7 jajek
22,5 dag cukru
1/2 łyżeczki tłuczonego ziela angielskiego (miałam mielone)
1/4 łyżeczki cynamonu
15 dag mąki ziemniaczanej
oliwa i bułka tarta do wysmarowania formy
Oddzielić żółtka od białek, utrzeć do białości z cukrem, zielem angielskim i cynamonem.
Dodawać mąkę a potem ubitą na sztywno pianę z białek. Lekko wymieszać wszystko.
Przełożyc masę do wysmarowanych oliwą i wysypanych bułka tartą foremek.
Piec w nagrzanym do 180 st. C piekarniku, ok. 30-40 minut.
Ciekawe, skąd pochodzi nazwa babki, skoro w przepisie nie ma ani grama pieprzu? Myślę, że pewnie przez to ziele angielskie, którego ziarna podobne są do ziaren pieprzu.
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | ||||
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 |